Forum www.kawiarnia.fora.pl Strona Główna
 Strona glówna  •  FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy  •  Galerie  •  Rejestracja  •   Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj 
"Pod numerem 23" by Tequila. 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kawiarnia.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor
Wiadomość
Tequila
Administrator
Administrator


Dołączył: 12 Gru 2010
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głg.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:29, 13 Gru 2010  

[link widoczny dla zalogowanych] - tu jest tego więcej Wink

Rozdział 1. Niepewność.

-"...psychiatrycznego West Point im. A. Lincolna w Waszyngtonie uciekła 14-letnia dziewczynka ze zdjęcia poniżej. Twierdzi, że jest jasnowidzem."
Rubin spojrzała na numer telefonu, który wyświetlił się w dole ekranu telewizora po czym wyłączyła go i zamknęła niebieskie oczy. Znała tę dziewczynę, chodziły do tej samej podstawówki. Zawsze była trochę stuknięta na okrągło powtarzała, że wie co się wydarzy, że zna przyszłość. Faktem było, że kilkukrotnie jej wizje sprawdziły się. Przewidziała pogodę na Halloween w 3 klasie i wyrzucenie ówczesnego nauczyciela wychowania fizycznego pana Josha za handel narkotykami na terenie szkoły. Później sprawy przybrały inny obrót. Wmówiła swojej przyjaciółce Alice, że jej matka zarazi się wirusem HIV od jednego z pacjentów, a następnie umrze. Trzy dni później wizja Leesh sprawdziła się. Matka Alice nadal żyje, ale jest uświadomiona, że odejdzie z tego świata. Ale to nie koniec dziwnych spraw związanych z jasnowidzeniem dziewczyny. Pewnego dnia obudziła się, sięgnęła po jeden z noży kuchennych i zadźgała swojego starszego o rok brata, Denisa. Miał wtedy tylko 14 lat. 14 lat, które mu odebrała sądząc, że chce zabić ich matkę. To było szaleństwo, pisało o tym wiele gazet, w telewizji i radiu nie było o niczym innym niż o czternastolatku z przedmieść Waszyngtona zabitego przez młodszą siostrę. Jej rodzice załamali się i nie widzieli innego wyjścia niż wysłać ją do zakładu psychiatrycznego dla młodzieży z wszelakimi problemami. Od tego czasu minął okrągły rok, a szpital psychiatryczny nadal jest szpitalem psychiatrycznym z tym, że teraz tylko dla młodzieży. Trudnej młodzieży z problemami żyjącymi w ich umysłach, ciałach. A cały pomysł żeby starszych pacjentów przenieść do szpitalu na drugim końcu Waszyngtona należał do niejakiej Grety Hestings. Była to starsza, siwa pani o świdrujących oczkach, siostra pani dyrektor szkoły do, której chodziła Leesh. I Rubin.
Rubin nie była takim dzieckiem, jakie trafiały do West Point. Nie wdawała się w awantury, dyskusje. Zawsze stała na uboczu. Może była trochę zamknięta w sobie, miała swój mały świat, ale zawsze dawała radę w życiu. Nie czuła się wyjątkowa czy atrakcyjna. Była sobą... Rubin. Przeczesała ręką długie, blond włosy, włożyła czarny, krótki płaszcz, po czym wyszła bez słowa z domu. Szła pustym chodnikiem na północ Waszyngtonu, minęła supermarket, w którym jej mama wracając robiła zakupy. Potem przeszła koło kina. Budynek był nowy. Zbudowano go jakiś z jakieś pół roku temu. Wcześniej była tam restauracja, ale właściciele zbankrutowali i burmistrz pieniądze przeznaczone na nową restaurację przekazał na budowę kina. Niby nie jest źle, ale miała sentyment do tej restauracji. Swoje jedenaste urodziny spędziła właśnie tam. I była wtedy babcia po raz ostatni śpiewająca jej słowa 'Happy birthday'.
Dziewczyna zorientowała się, że nie ma dokąd pójść. Po prostu szła nie zastanawiając się nad tym głębiej i myśląc o ostatnich dniach spędzonych z babcią. Biały szpitalny pokój. Zapach, który unosił się w powietrzu i drażnił w nozdrzach małą dziewczynkę. Pamięta ten dzień jakby to było wczoraj. Ale ona nadal szła i szła zostawiając wgniecenia na trawniku przy cmentarzu.
Chodź do mnie Rubin. - głos w głowie nalegał.
To była babcia. Rubin nie myśląc długo pociągnęła za furtkę i momentalnie stanęła przed grobem nieżyjącej od 3 lat babci. Było to dziwne i dziewczyna poczuła ukłucie lęku.
- Niemożliwe - wydusiła z siebie dziewczyna.
Jak to się stało? Jak mogła przenieść się na grób babci?
- Rubin, wiedziałam, że przyjdziesz. Będziesz następna - Rubin obejrzała się za siebie.
- Leesh? Dlaczego nie jesteś w szpitalu? - zszokowana powiedziała.
- Przyszłam tu dla ciebie. A ty przyszłaś do mnie.
- Wcale, że n... - zdołała wykrztusić Rubin, ale ciemnowłosa dziewczyna jej przerwała.
- Tak, właśnie tak. Musiałam cię ostrzec, wiesz? - uśmiechnęła się, odwróciła na pięcie, a potem znikła za pomnikami umarłych.
- To nie może być prawda. Rubin, obudź się do cholery! - mówiła sama do siebie.
Niby w czym była następna? Przecież nawet nie miała brata. Na pewno nie zabije nikogo. N I K O G O.
Nie bój się. Wracaj do domu.
-Tak babciu już wracam - znów się stało. Dziewczyna stała w swoim pokoju. Jej łóżko, szafa i laptop na biurku z jasnego drewna. Pokój tak jak przed wyjściem, miał żółte ściany i zielony wyglądający jak trawa dywan.
Dlaczego nie chcesz różowych ścian, kochanie? - pamięta jak babcia nakłaniała ją do tego, gdy przed czterema laty robili 'wielki remont'. Czternastolatka nigdy nie lubiła różowego stąd pomysł na żółto-zielony pokój. Lubiła zieleń choć sama nie wiedziała dlaczego.
- Rubin dlaczego stoisz od piętnastu minut ubrana w płaszcz i buty skoro nigdzie się nie wybierasz? - spytała podejrzliwie mama, widząc zagubioną dziewczynę na środku pokoju gapiącą się w całkowicie pustą i odludną przestrzeń.
- Oo, nie zauważyłam cię mamo. Chciałam się przejść, ale chyba dziś trochę za chłodno na wieczorne spacery, nie sądzisz? - wywinęła się od właściwej odpowiedzi, nie chcąc tłumaczyć jej tych dziwnych dwóch godzin, gdy spotkała dawną koleżankę, dziś morderczynię - Leesh Sanders i dwukrotnie się teleportowała.
- No dziś może jest trochę chłodniej niż w ostatnich dniach - mama uśmiechnęła się niepewnie widząc smutek w oczach córki po czym dodała. - Zejdź na kolację, skarbie. Z tatą szykujemy naleśniki z dżemem, takie jak lubisz.
- Zaraz przyjdę, mamo. Muszę coś jeszcze sprawdzić - odwzajemniła uśmiech, rozebrała się i będąc pewna, że mama nie stoi już w drzwiach usiadła do komputera.
Weszła w Google i wpisała dwa słowa: LESH SANDERS. 106 wyświetleń w tym może z 10 porządnych artykułów, które zawierałyby ważne i coś znaczące dla dziewczyny informacje dotyczące Leesh. Jej uwagę przykuł dwustronicowy artykuł, pewnie z jakiejś gazety 'Lesh Sanders trzynastoletni jasnowidz czy morderca?'. Rubin bez większego zastanowienia najechała myszką i zaczęła czytać artykuł oraz opinie różnych psychologów i psychiatrów zgodnie twierdzących, że to mała psychopatka. Bo któż z zimną krwią zabija człowieka? W dodatku członka rodziny, kogoś kogo bliskość odczuwała w codziennym życiu? Były też opinie forumowiczów. Jedni uważali, że to dar boga - "...powinna pomagać ludziom przewidując przyszłość.", inni odwrotnie - "Jest psychicznie chora, niech siedzi tam gdzie jej miejsce". I inne tego typu sprzeczki nie nadające sprawie żadnego świeżego światła. Nie wiedziała co myśleć o całym zajściu na cmentarzu, o jej nagłej mocy teleportacji. Nie wiedziała co ma zrobić w tej sytuacji, chciała się teleportować jak najdalej od przerażającej ją rzeczywistości.
- Szkoda, że nie teleportowałaś się na naleśniki.
Rubin wzdrygnęła się na myśl, że mama wie o jej zdolności, ale to był tylko żart, bo śmiała się do łez.
- Przepraszam mamo zaczytałam się.
Uśmiechnęła się do mamy najszczerzej jak umiała. Ta natomiast podała jej talerz z naleśnikami i wyszła z pokoju. Dziewczyna wzięła jednego i jadła przyglądając się fotografii Leesh. Wyładniała przez ten rok włosy jej ściemniały, były dłuższe i urosła. Ale oczy pozostały te same. Ciemne i nieprzewidywalne jak u zwierzęcia.
- Jestem następna - powtórzyła posępnie Rubin.
Wzięła do ręki zeszyt wielkości encyklopedii i zanotowała jakieś bazgroły. Było to coś w rodzaju sekretnego pamiętnika, lecz nigdy nie zapisywała tam nic szczególnie ważnego, tylko obrazy pochodzące z jej głowy. Włożyła zeszyt pod poduszkę i zanurzyła się w myślach, a potem nie wiedząc kiedy z zakamarków zmęczenia Rubin zapadła w głęboki sen.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kawiarnia.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
   
 
Opcje 
Zezwolenia Opcje
Kto jest na Forum Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Kto jest na Forum
 
Jumpbox
Kto jest na Forum
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Theme FrayCan created by spleen & Download
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin